Wiele z nich studiuje i pomimo upływu czasu nadal z siostrami utrzymuje kontakt. Niektóre założyły swoje rodziny, dwie wybrały życie zakonne. Inne z kolei poszły swoimi drogami, nie zawsze prostymi. Trafiały tu na podstawie wyroków sądu z różnych miejsc Polski i z różnych powodów, jednak najczęstszym były trudności w domu rodzinnym. Rodzice nie sprawdzali się jako opiekunowie, więc młode osoby powierzano siostrom by mogły tu przygotowywać się do dorosłego życia. Dotychczas najmłodsze podopieczne, które trafiły do ogniska miały po trzynaście lat. W tym roku siostry przygotowują się na przyjęcie także młodszych. Część z wychowanek nie ma możliwości powrotu do domu rodzinnego. Zostają więc w ognisku do osiemnastego roku życia a jeśli się uczą, nawet dłużej. Opiekuje się nimi pięciu wychowawców, psycholog, pedagog, pracownik socjalny a kiedy zachodzi potrzeba także terapeuta. Ogniskiem kieruje siostra dyrektor Bernadetta, która każdą porażkę – a bywają i takie - przeżywa boleśnie. Kiedy jednak widzi przy okazji takich spotkań podopieczne, które poszły dobrą drogą jest z nich ogromnie dumna.
- To jest dla nas wielka radość, że ten czas kiedy tu dziewczynki były nie był czasem straconym, że potrafiły go wykorzystać aby budować własne życie – podsumowuje siostra dyrektor. - Jesteśmy po to, aby pomagać dzieciom i przyjmujemy nawet trudne przypadki wychowawcze, bo nie one są tutaj winne a dorośli. Dajemy im możliwość pomocy, choć ostatecznie różnie to wychodzi. Są dziewczęta, które gdzieś tam się pogubiły po odejściu od nas i to bardzo boli.
Siostry wkładają dużo serca w pracę z dziewczętami. Starają się podchodzić do każdej indywidualnie. Wspierają ich talenty, jeśli odkryją bodaj ślad jakiegoś. Ogromną dumą jest dla nich Lukrecja Krasińska, wychowanka o niebywałych uzdolnieniach wokalnych a przy tym studentka drugiego roku poznańskiego Uniwersytetu im.A.Mickiewicza na wydziale pedagogiki elementarnej z językiem angielskim. Dziewczyna była niewątpliwie gwiazdą piątego festynu charytatywnego zorganizowanego przez siostry w przyklasztornych ogrodach z okazji Dnia Matki i Dziecka, z którego dochód przeznaczony zostanie jak zwykle na wspieranie uzdolnień dziewcząt a także ich letni wypoczynek. Lukrecja do ogniska trafiła z województwa kujawsko-pomorskiego i była tu trzy lata. Tyle ile trwała nauka w liceum.
- To był dla mnie ważny i przełomowy okres życia – wspomina Lukrecja. – Siostry oprócz spokoju, który tu odnalazłam dały mi coś więcej. Zainwestowały w mój głos. Kilka lat opłacały mi wyjazdy do szkoły muzycznej II stopnia w Bolesławcu, gdzie kształciłam się na kierunku wokalnym. Dzisiaj śpiewam w znanym chórze Gospel Joy. Muszę powiedzieć, że tam odnalazłam swoje miejsce i jestem naprawdę szczęśliwa.
Festyn charytatywny, który miał miejsce 25 maja, w swoim założeniu ma pozyskiwanie środków na pomoc dla takich dziewcząt jak Lukrecja, ale też dla takich, które latem nie mają się gdzie podziać. Atrakcji w przyklasztornych ogrodach czekało na przybyłych mnóstwo. Poza prezentacjami artystycznymi wychowanek, które w tańcu doskonale wyrażają siebie były także występy zespołów Młodzieżowego Domu Kultury i dzieci z Przedszkola Niepublicznego. Prowadzona była również loteria z cennymi nagrodami a także aukcja interesujących przedmiotów przekazanych przez darczyńców. W alejach usytuowały się stoiska z ciastami i pieczystym z grilla a wśród uczestników wędrowały misie, z którymi można było sobie zrobić zdjęcie za drobną odpłatnością. W przygotowanie festynu mnóstwo serca a także pracy włożyły siostry, ich wychowanki a także zaprzyjaźnione z klasztorem osoby. Wielu sponsorów nie poskąpiło środków a wśród nich Urząd Miasta Lubań, który wsparł imprezę z funduszu przeciwdziałania alkoholizmowi. Wszystko warto było.
Z dnia: 2008-06-03, Przypisany do: Nr 11(346)